O muzyce - subiektywnie, osobiście, emocjonalnie.

czwartek, 28 stycznia 2010

Motyle w tosterze.

O niej chciałam pisać w zasadzie na samym początku. Olśniła mnie i zachwyciła jakieś 3 lata temu, nie tylko jej muzyka, ale i ona cała - niebanalna i jakby odklejona od reszty świata. Chyba nawet troszkę się w niej zakochałam...Bo potrafiłam oglądać jej zdjęcia w internecie bez końca i patrzeć jak się porusza, tańczy i gestykuluje, mówi swoim specyficznym, kanadyjskim akcentem.
Leslie Feist.
Wszystko zaczęło się od clipu do Inside and Out , w oryginale kompozycji Bee Gees, jak się okazało. Leslie jednak wykonała tę "pioseneczkę o miłości" o wiele bardziej stylowo.
Feist, Inside and Out
Zarówno piosenka, jak i teledysk do niej, skłoniły mnie natychmiast do dalszych poszukiwań. I jak to bywa przy zakochaniu, brałam wszystko co Leslie dawała i wszystko mi się podobało. Chociaż, jak zawsze, na prowadzenie wysunęło się kilka piosenek, na przykład przepiękne "One Evening", które przy największym nawet mrozie będzie przypominało mi o ciepłym wietrze i słońcu...
Feist, One Evening
Okazało się, że subtelna, długowłosa Leslie gra na gitarze, że śpiewała z Jane Birkin, a w młodości byłą punkówą i mieszkała w Paryżu wraz z Peaches! Więc nie taka ona grzeczna, jak mi się na początku wydawało. Jej muzyka łączy pop i rock z folkiem, najprościej jednak nazwać ją wokalistką indie rockową, bo jej muzyka faktycznie jest niezależna i alternatywna. Wyemancypowana.
Teraz, kiedy cenne stają się takie dźwięki, kiedy panuje szał na zespoły typu Florence and the Machine, Bat Lashes, czy wokalistki pokroju Lenki i Kate Nash, warto pamiętać, że ot chociażby Feist właśnie, byli pierwsi. Już dawno, dawno temu.
Ostatnio jakoś rzadko jej słucham... Może dlatego, że minął w moim życiu okres , w którym Feist aktywnie i dzielnie uczestniczyła, dzień po dniu. Nie muszę chyba jednak dodawać, że i tak zostanie ze mną na zawsze.
A na koniec magiczny klip, prawie jak z bajki. I urocza Leslie z pięknym naszyjnikiem. Który sama narysowała sobie kredką :)

Feist, Mushaboom

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz